sobota, 1 lipca 2017

Pożegnanie Najukochańszej Babci !!!


          W poniedziałek 26 czerwca  2017 roku zmarła moja Najukochańsza Babcia, moja Przyjaciółka, z którą mogłam o wszystkim porozmawiać, znała moje wszystkie tajemnice jak nikt inny . Już z nikim tak nie porozmawiam jak z moją  Babcią. Będzie mi jej bardzo brakowało!

          Śmierć jest nieunikniona, kapryśna i nie ma wyczucia czasu, ale tym razem przyszła do mojego domu w dzień a ja z rodziną mogłam trzymać Babcie za rękę w tym najtrudniejszym dla niej momencie. Nie była sama. 
          To wielki cud, że wszyscy, co powinni być w momencie śmierci byli na miejscu oraz to, że nie umarła w nocy. Zazwyczaj śmierć przychodzi nocą a osoby umierające mimo posiadanej rodziny  często umierają jakby samotnie, …Chociaż tyle …;-((((
A teraz wiersz dla mojej Babci, który napisała jedna z sąsiadek:

„Ostatnie pożegnanie  Anny Wypart”

Dziś Wszyscy zapłakani –psychikę mamy niezdrową …
Przyszliśmy pożegnać Panią  Wypartową
Dnia 26.06 .2017 r Bóg zabrał do siebie
Wiadomo – za dobroć masz już miejsce w niebie
Troszeczkę za wcześnie pożegnałaś świat
Do okrągłej setki zabrakło 13 lat
Miłość do Ciebie nigdy nie odleci
Kochałaś Rodzinę ,Męża , Dzieci
Dla swojej Rodziny dużo pracowałaś
Wiadomo  że bardzo , bardzo Ją  kochałaś
Szanowałaś sąsiadów i przyjaciół w koło
Z przedobrą  Aneczką żyło się miło i wesoło
Dołączyłaś   do grona sąsiadek mej Mamy
Za Twoje serduszko bardzo Cię kochamy !
W Twoich trudnych chwilach córki i wnuczka czuwały
Wiadomo że bardzo , bardzo Cię kochały !
Dzisiaj z wielkim bólem wszyscy Cię  żegnamy …
Bóg nas też zaprosi – z Tobą się spotkamy !

Pogrzeb 29 .06. 2017 r  Czwartek o 13.00
 
***
„Bóg zapłać”

Bóg Wam zapłać drodzy Przyjaciele ,za  odprowadzenie Anny Wypart- to dla nas tak wiele
Za czyny –co w waszej mocy
Za chęci niesienia pomocy
Za we Mszy Świętej uczestniczenie
Za kwiatów przyniesienie
Za szacunek jaki w sercach macie
Za współczucie jakim obdarzacie
My też do Was szacunek mamy
Szczęść Boże wszystkim Wam składamy !

                                                         Autor : Pani Leokadia Filipek-Polak 




Ps: Tradycyjnie gdzieś w połowie lipca robię przerwę w pisaniu bloga i jadę na wakacje.Wracam do pisania  zazwyczaj gdzieś tak w połowie września .Tym razem będzie trochę inaczej.Postanowiłam wcześniej zrobić przerwę blogową z wiadomych przyczyn, ale we wrześniu jak mam w zwyczaju zamierzam wrócić do pisania. Życzę Wam udanych wakacji …

11 komentarzy:

  1. Odpowiedzi
    1. Dzięki. Jednak przy tej trudnej sytuacji Aniu muszę napisać, że najlepszą przyjaciółką i prawdziwą siostrą mojej Babci była już nieżyjąca jej sąsiadka pani Mieczysława Szarota. Przyjaźniły się przeszło 60 lat . Pamiętam do dziś jak wiele lat temu babcia była w szpitalu i właśnie Pani Mieczysława codziennie przychodziła zapłakana pytać o swoją przyjaciółkę i widziałam jej rozpacz w oczach. To nie było udawane. Rodzone siostry mojej babci robiły zawsze wszystko pod publikę i najważniejsze dla nich było a co ludzie powiedzą .Moim zdaniem były bezwartościowe tak je oceniam. W obliczu śmierci moim zdaniem trzeba powiedzieć jak jest prawda .

      Natomiast to, co się dzieje w szpitalach na oddziałach, na których leżą osoby starsze to woła o pomstę do sama nie wiem do kogo . To czego tam dokonuję się to rzeczywista eutanazja brak opieki, leżenie w odchodach, nie podają im picia, nie przykryją osób niegramotnych a kroplówki to już jest przywilej. No i oczywiście zawsze chcą robić gastroskopie i kolonoskopie, jako eksperymenty na starych ludziach, chociaż nie ma do tego wskazań medycznych, bo ktoś przyjechał np. z powodu anemii. Jak najszybciej stamtąd babcie zabraliśmy .Przydałaby się tutaj organizacja pro life broniąca tak życia od poczęć do porodów, jakoś tak dalej nie chce im się walczyć o życie , bo to mało efektowne.

      Usuń
    2. Bo te tematy sa okropnie trudne. Moja tesciowa umierala w wieku 89 lat na raka ( woda w brzuchu sie jej zbierala). Tesciowa zawinela sie w ciagu paru miesiecy. Nie miala robionej operacji, nie bylo chemioterapii...po prostu to byl taki wiek, ze pozwolono jej juz odejsc bez ciagania po szpitalach i robienia tych roznych uciazliwych zabiegow. Tesciowa wmowila sobie i swiatu bliskiemu, ze to sa tylko bakterie, z reszta cale zycie cos sobie i swiatu wmawiala, inna rzeczywistosc tworzyla, wiec w tej materii byla bardzo przekonywujaca, do takiego stopnia, ze nawet jej najblizsze kuzynstwo bylo wielce zdziwione, iz to rak. Przerobila tez kobiety w szpitalu, w ktorym umierala. Tak mi sie wydaje, ze lekarze pozwolili jej odejsc, ale w warunkach ludzkich. Faszerowali srodkami przeciwbolowymi, w izolatce bylo czysto etc.... Gdyby tesciowa byla Wloszka to tam ponoc lekarze zwijaja sie i staraja sie dac starym wszystko lacznie z uciazliwa chemia, aby tylko rodzina wrzasku nie podnosila, ze mamie, babci, czy tesciowej nie podano tego co podac sie powinno. Tam lekarzy ciaga sie po sadach, wiec czuja oni mores przed starym pacjentem...

      Nie wiem co jest lepsze. Na pewno nie wprowadzenie eutanazji. Kazdy jednak przypadek jest indywidualny, inny. Smierc kogos w starszym wieku lub wrecz bardzo podeszlym bywa czyms co wyzwala rodzine z uciazliwosci opiekowania sie kims takim. A jak jeszcze owa starsza osoba potrafi zrobic ludziom pieklo z zycia to taka smierc jest prawdziwym wybawieniem. I jeszcze cos. Kiedy umiera ktos mlody to zaloba jest wielka, kiedy umiera ktos w wieku mojej tesciowej to ... w sumie nikt jej porzadnie nie oplakal. Ludzie , rodzina wiedzieli ze jest juz stara i za moment to nastapi...Zadnych lez, ot taka tam sytuacja.

      Czyli chyba to Prawda co spiewaja w tej piosence, ze trzeba wiedziec , kiedy ze sceny zejsc niepokonanym.

      Usuń
    3. Aniu, ale ja pisze tutaj o czymś innym a mianowicie o tym, że nie ma podstawowej opieki w Polsce nad osobami starszymi, nie ma godnego umierania, nie ma podawania picia, jedzenia, kroplówki, te osoby lezą we własnych odchodach i robi się im eksperymenty medyczne, bo wszak już się te osoby na żyły, nie ma empatii, nikogo nie obchodzi czy te osoby cierpią czy nie. A pielęgniarki łażą tylko w białych fartuchach z jakimiś lekami, ale zmiana pampersów należy do salowych. Podają im leki usypiające psychotropy gdzie osoby gramotne leża nieprzytomnie na łóżkach. Ja widziałam, co się tam dzieję. A dodać, że większość sal była pusta te pielęgniarki miały do opieki jakieś trzy sale a osób była Góra 10, więc to nie nawał pracy, ale traktowanie człowieka jak przedmiot.
      Natomiast to, co się dzieję we Włoszech czy Niemczech to już inna bajka to już rozmowa na temat czy leczyć za wszelką cenę czy pozwolić komuś godnie odejść u nas szpitale to horror. Ania nie wiem, kiedy wyjechałaś do Niemiec, ale jeszcze na początku lat 90 tych jeszcze traktowano ludzi po ludzku, ale teraz szpitale to zwykłe umieralnie z ładniejszym wyposażeniem, ale ono i tak nic nie znaczy.

      Usuń
    4. W latach 90 dzisiatych ojciec moj lezal na ortopedii bo sobie kregoslup uszkodzil. Bolalo go bardzo i wil sie z bolu na lozku, a mial lezec nieruchomo. Srodki przeciwbolowe nie wystarczaly. Panie pielegniarki zas siedzialy za taka dziwna konsola na korytarzu i pily non stop kawy. Ich opieka nad mym ojcem polegala na zrobieniu mu 3 razy dziennie zastrzyku i gadce typu: " Co sie pan tak kreci? Przeciez panu nie wolno!". Pojawilam sie raz na dyzurze u lekrza, ktory go prowadzil. Przerwalam mu poobiednia sjeste. Od razu sie zerwal i ...dopisal jeszcze jeden zastrzyk przeciwbolowy. A tak czasami niewiele trzeba. Lata 90 dziesiate wcale nie wygladaly najwspanialej. A lezenie starych ludzi w odchodach to niechlujstwo polskiego pracownika, w tym konkretnym przypadku polskich pielegniarek. Na zachodzie byloby to nie do pomyslenia, ludzie by je zjechali na maxa. Nie uchowalaby sie taka pielegniarka nawet dnia w zachodnim szpitalu. Posluchaj co opowiadaja polskie pielegniarki, ktore pracuja na zachodzie.

      Usuń
    5. A teraz Aniu takie zachowania, jakie miały miejsce w latach 50 z twoim Ojcem jest codziennością a na geriatrii to już jest wolna amerykanka. Wiele moich sąsiadek i sąsiadów mimo podeszłego wieku niekiedy zawodowo nadal pracujących, czyli będącymi osobami gramotnymi po pobycie w szpitalu szybko zmarło a stan ich zdrowia psychicznego i fizycznego się pogarszał. Zaznaczam były to osoby z lekkimi dolegliwościami, które przyjechały do szpitala po doraźną pomoc to nie były osoby przewlekle chore, Zastanawiam się czy szpitale nie mają jakieś umowy z ZUS em na szybsze doprowadzenie do śmierci emerytów, bo im mniej emerytury wypłacą tym lepiej dla nich….?
      Natomiast, co do czasów komunistycznych wiadomo, że standard opieki nie był na poziomie zachodnim, ale nikt nie uśmiercał ludzi, była większa empatia dla człowieka chorego, potrzebującego pomocy a teraz to są instytucje eutanazji niehumanitarnej. Przyznam się, że ja bym się obawiała iść do szpitala nawet na najmniejszy zabieg mimo młodego jeszcze wieku. Mojego świętej pamięci dziadka też szybko odebraliśmy ze szpitala, bo to była taka sama sytuacja jak z babcią, gdybyśmy go zostawili umarłby w ciągu tygodnia a babcia w ciągu paru dni. A tak to przeżyła jeszcze w dobrych warunkach 7 miesięcy. Jeśli ma się jakąś empatie do swoich bliskich nie powinno się dawać ich do polskiego szpitala zwłaszcza ludzi w podeszłym wieku, bo po prostu ich zabiją.

      Usuń
  2. Przykro mi :(
    Ja w zeszłym roku w grudniu straciłam najpierw dziadka ze strony taty, a w kilka dni później babcię ze strony mamy. Okropne to było, jakieś takie upiorne przygnębienie spadło na całą rodzinę na wiele miesięcy.
    Trzymaj się dzielnie! :*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Sol, czyli doskonale się rozumiemy. Dla mnie jest to o tyle trudne, że ja z babcią mieszkałam i byłam z nią blisko.Te osoby, które mieszkają daleko i są tylko odwiedzające mają naturalnie mniejsze więzi. Inaczej więc taką śmierć przeżywają ,
      Natomiast nie wiem jak u ciebie, ale dla mnie okropny był pogrzeb, ponieważ pojawiły się na nim osoby, które pojawiać się nie powinny, czyli wrogowie mojej babci i mojej rodziny, które zrobiły jej wiele krzywdy i sprawiły jej wiele przykrości. Naprawdę mogłyby sobie to przyjście darować. Jedyny plus był taki, że chociaż obłudnie nie składali kondolencji.

      Podeszły te osoby, które były w porządku mniej lub bardziej, ale jednak. Morał z tego taki, że na pogrzebie przyjdą twoi przyjaciele i zwykłe osoby, które cię znały, ale przyjdą także i wrogowie.

      Usuń
  3. Ivana ! jesteś przykładem Wnuczki, która ( tak wnioskuję z wiersza sąsiadki pani Leokadii) opiekowała się swoja Babcią w ostatnim okresie Jej życia. Tak piękne i ciepłe słowa o starszej osobie może wyrazić tylko osoba o wielkim sercu, inteligentna i dobra. Życzę Tobie i Rodzinie samych dobrych i spokojnych dni.Czytelniczka Twojego bloga. D.Cz.

    OdpowiedzUsuń
  4. Odpowiedzi
    1. Śmierć chyba zawsze jest smutna nawet jeśli ktoś jej oczekuje.;-(
      Pozdrawiam.

      Usuń