sobota, 28 maja 2016

Polska pedagogika wstydu ...


          Przysłano mi bardzo ciekawy artykuł na temat polskiej pedagogiki wstydu. Zastawiam się czy rzeczywiście taka pedagogika jest lub była prowadzona. Czy może nasze niespełnione tendencje nacjonalistyczne powodują takie poglądy, lub też chęć odrębności od innych narodów, bo uważamy, że powinniśmy bardziej walczyć o swoje interesy?
           A skoro według niektórych osób nie walczymy tzn., że jest prowadzona polityka wstydu.  Mimo różnicy w prowadzeniu polityki zagranicznej PiS i poprzednich rządów ja jakoś nie widzę tej pedagogiki wstydu, o którym mówi ten artykuł. A co wy na ten temat myślicie?

 ***
Podaliśmy dziś informację, że w ważnej gazecie chińskojęzycznej ukazał się materiał o dziejach Polski, która prezentowana była jako "najsilniejsze państwo w Europie". Od razu wywiązała się pod tym polemika i gorączkowe "prostowanie", że Polska nigdy nie była najsilniejsza, a w ogóle Rzeczpospolita to była jakaś pomyłka, która się rozpadła. Tak głęboko w nas wniknęła ta wszechobecna i natrętna pedagogika wstydu spod znaku "polskich obozów", która każe nam za wszystko się wstydzić i przyjmować pozycję uniżoną wobec zachodnich panów, że niektórzy pewnie gotowi byliby do prostowania tajwańskiej prasy piszącej o naszej historii bez tego wdrukowanego nam kompleksu.
W efekcie o kraju z najbogatszą w Europie tradycją tolerancji pisze się jako o zaścianku.
Kraj, który uratował Żydów od zagłady średniowiecznej i do dziś jest jednym z najmniej antysemickich - prezentowany jest jako współwinny Holocaustowi.
Kraj, który ratował Europę przed największymi zagrożeniami zewnętrznymi, prezentowany jest jako egoistyczny, choć altruizm wobec Europy zaprowadził nas donikąd i stale był jedynie wykorzystywany.
Nawet rola w rozszyfrowaniu Enigmy została nam zabrana.
Tymczasem kiedy się patrzy na nasze dzieje z dystansu, wyłania się coś unikalnego: kraj, który nie wprowadził zamordyzmu politycznego zbudował największy organizm polityczny w Europie.
I w taki sposób mogą nas widzieć Azjaci.
Jest to z pewnością wybitnie korzystne w świetle współpracy z tym regionem świata.
China Times to czwarta największa gazeta na Tajwanie, o orientacji prochińskiej. Kilka tez Chen Qingyu o Polsce:
- Rzeczpospolita była największym i najludniejszym państwem Europy.
- Była państwem wieloetnicznym, któremu ton nadała polska szlachta.
- Polska stworzyła najbardziej zaawansowany system polityczny w Europie, upadł, bo nie osiągnął dojrzałości i jego słabości zostały wykorzystane przez sąsiadów.
- O wielkości Rzeczypospolitej świadczy fakt, że w okresie swojego schyłku pokonała Imperium Osmańskie, ratując integralność Europy.
http://photo.chinatimes.com/20160514001524-260812

Tymczasem w Polsce wciąż dominuje pedagogika wstydu. Oto w natemat: W ostatnim czasie w Niemczech Zachodnich gwałtownie wzrosła skala kradzieży. Czyżby miało to związek ze wzmożoną falą imigracji? Ależ skąd, przekonuje Jakub Noch. Wszystko to wina Polaków! http://natemat.pl/175959,nowa-fala-jumy-przygraniczne-gangi…

Prawda jest natomiast taka, że to Polska jest największą ofiarą zorganizowanej na wielką skalę kradzieży, kiedy ukradziono społeczeństwu majątek, który wypracowało pokolenie powojenne. Kradzież dokonała się w dużej mierze w zgodzie z ustanowionym na tę potrzebę transformacyjnym prawem. I dziś nowymi właścicielami tegoż skradzionego majątku są bardzo często podmioty zza zachodniej granicy. A wyrabianie w nas poczucia wstydu za wszystko usprawiedliwiało cały ten proceder, przekonując Polaków, że nie są w stanie sami się rządzić.

6 komentarzy:

  1. I o to mi mniej wiecej wlasnie chodz, kiedy pisze do Polakow dobrze o naszej ojczyznie, ze nie mamy sie czego wstydzic i nie powinnismy porownywac sie do zachodu.
    A kiedy pisze np.: o przydroznych krzyzach, o religii w szkolach zachodnich, o maszach ekumenicznych dla dzieciakow... to chce rodakom pokazac, ze gdzie indzej nie jest inaczej i ze Polska byc moze nie jest az tak bardzo katolicka jak my to demonizujemy i ze sami sobie robimy wokol pior:) Ogolnie Polacy sie zagubili i zyja w dziwnym wewnetrznym galimatjasie na wlasny temat.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Rozumiem a możesz mi Aniu napisać jak polityka zagraniczna Polski odbierana jest w Niemczech? Chodzi mi na ile nasza polityka jest błędna i wynika z różnicy mentalności, uprzedzeń. Która według ciebie polityka zagraniczna była lepsza PiSu czy PO?
      Pytam cię, bo chciałabym mieć pewne argumenty w dyskusji, z niektórymi członkami mojej rodziny, którym aż za bardzo podoba się polityka zagraniczna Pisu . Ja mam, co do niej pewne wątpliwości …

      Usuń
    2. Hm...trudna sprawa, bo ja polityka sie nie inetresuje kompletnie ato niestety zle, gdyz polityka ma wplyw na nasze zycie pomimo tego, ze ja ja chce z mojego zycia wykluczyc:)) Ale nie jestesmy dla Niemcow chyba latwym politycznie partnerem. Z nami jest cos takiego, ze my chyba nadal toczymy II wojne swiatowa, jakbysmy nie czuli, ze ona juz rozegrana. PIS chyba mocno uderza w te struny, albo raczej uderzal. Pamietam jak oni pierwszy raz doszli do wladzy i wtedy Merkel dla Polsce chyba miliona euro, zabrala z puli przeznaczonej dla regionu Bawarii. Jechalam wtedy z mezem do Polski,a w polskim radio entuzjastycznie, co rusz oglaszano ow sukces polityczny nowej partii. Pamietam tez, jak Polacy zrobili jakis plus na energii, dosc spory plus i juz sama nie mam pojecia co i jak, ale chyba unia kazala sie nam podzielic tym z tymi mniejszymi krajami typu Litwa, czy jakos tak. Wtedy Polacy sie postawili i , ze nie , oni sie dzielic nie beda przychodami , które sami w potach wypracowali. No i chciano w TV niemieckiej przypuscic na nas krytyke, ale znalazl sie jeden odwazny ekspert niemiecki, ktory stwierdzil cos w stylu, ze Polacy nie sa latwym partnerem, ale on w tej konkretnej sytuacji nas rozumie i popiera, bo ...i tu padly argumenty, chyba typu, ze inni tez mieli mozliowsci zdbac o siebie i swoj zarobek na tym, na czym zarobili Polacy, ale nie zrobili tego, wiec Polska nie ma obowiazku oddawac tego co waypracowala, wygospodarowala, etc:)))

      Usuń
    3. Ja mam Aniu wrażenie, że my często wypominamy przeszłość, pewne złe wydarzenia z historii, ale nie umiemy rozmawiać, dyskutować czy tez negocjować z partnerami zachodnimi. Ciągle przypominanie obozów koncentracyjnych, w każdym niemal konflikcie, różnicy zdań nie sprzyja budowaniu relacji i rozwiązywania konfliktów.
      Ja rozumiem, że gdy np. zachód pisze nieprawdę o naszej historii przypisując nam zbrodnie, których niedokonaliśmy trzeba protestować i pokazywać jak naprawdę wydarzenia miały miejsce, ale za każdym razem, gdy jest różnica zdań w jakieś kwestii przypominać obozy uważam za głupotę.
      Zachód powinien, np. zmienić politykę w sprawie uchodźców, przyznać się do błędnej polityki zwłaszcza Angela Merkel, ale jeśli my jedynie mówimy, że nie przyjmiemy uchodźców, (co jest bardzo słusznym rozwiązaniem) a nie proponujemy żadnych rozwiązań tego problemu ( a jakoś nie widzę, aby jakieś propozycje Polska przedstawiała oprócz bycia kontra) no to nie dziwie się, że nie traktują nas poważnie.
      Angela Merkel dała nam milion Euro? Możesz coś mi na ten temat napisać, podać linki?

      Usuń
  2. Myślę, że "pedagogika wstydu" to jest taki sam zwrot, jak "mowa nienawiści". W sporze historycznym o podłożu politycznym jedna strona przypisuje drugiej jakąś działalność, nazywa to po swojemu, ale że ta druga nie wie, o co chodzi, spór zamiast dążyć do dialogu, dąży w stronę kłócenia się. Czyli nie chodzi o to w tym sporze, by się dogadać, ale o to by się bić.
    Krabikord

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Obawiam się, że tu chodzi o różnicę poglądów, co do realizacji polityki np. polityki zagranicznej. Jej form i środków osiągania celów. Niektórzy uważają, że jeśli nie przypominamy ciągle negatywnych wydarzeń historycznych, chcemy np. rozmawiać z innymi, negocjować bez napadania na oponenta to wtedy prowadzimy politykę uniżoności, wstydu a jeśli jesteśmy agresywni, kontra to wtedy niby bronimy interesów narodu i jesteśmy patriotami. Przynajmniej ja mam takie wrażenie.

      Jeśli chodzi o pedagogikę wstydu można ją także rozszerzyć na inne działania w życiu społecznym. Np. w szkołach nie uczy się chwalenia siebie a jednocześnie nie gardzenie innymi. Np. mówienie, z czego jestem dobra, jakie mam mocne strony, jakie mam zdolności, co mnie interesuję. Polacy mają z tym ogromny kłopot. Jak przyznasz się np. w szkolę, ze masz plany dajmy na to chcesz się dostać na jakiś kierunek studiów jest pewne, że zrobią wszystko, aby ci się nie udało i to dotyczy wszystkich rzeczy nie możesz mówić o swoich planach lub marzeniach, bo będą ci chcieli przeszkodzić… W USA mimo różnych wad tego kraju dzieci uczy się tego, aby mówiły, jakie mają zdolności, czego chcą, aby mówiły o sobie pozytywnie. W Polsce pozytywnie o sobie nie można mówić, bo uzna się, że się wywyższasz.
      A drugiej strony jest wielu ludzi, którzy rzeczywiście się wywyższają a ich mówienie o sobie dobrze zaczyna się od tego, że piszą lub mówią, jacy to wszyscy ludzie to idioci i debile dając do zrozumienia, że ja do hołoty się nie zaliczam. Czyli skrajność w druga stronę i brak proporcji. To cecha narodowa Polaków nieumiejętność życia wśród ludzi albo niska samoocena i chowanie się do kretowin, pod ziemię albo zawyżone ego w stylu ja jestem najmądrzejszy a reszta to idioci.

      Usuń