poniedziałek, 21 listopada 2022

O Edukacji młodym okiem

            Polski system edukacji praktycznie powinien mnie interesować tyle ile zeszłoroczny śnieg i zazwyczaj niewiele mnie on interesuje. Jakiś jednak czas temu przeczytałam coś, co mnie totalnie zmroziło otóż wszystkich profesorów, którzy uczyli mnie i dzieli się swoją wiedzą na moim Uniwersytecie Pedagogicznym w Krakowie szczególnie o wydział politologii mi chodzi usunęli i wyrzucili w wyniku reformy. Miałam plany, aby wybrać sobie nowy kierunek studiów na tej uczelni Kulturoznawstwo i wiedzę o Mediach, ale teraz widzę, że chyba nie ma, co się tam wybierać, chociaż program studiów mają ciekawy. Wszystko zmierza w tym kraju w złą stronę, Najwidoczniej nie tylko ja to widzę, bo i najmłodsze pokolenie uczące się w polskim systemie edukacji widzi te zmiany jeszcze gorzej. 

          Nie ukrywam, że przykro mi, ze będąc od 2004 roku w Unii Europejskiej nie wykorzystaliśmy szansy ogromnego przeskoku kulturowego, prawnego, mentalnego, jaką nam dała Unia Europejska a wystarczyło tylko wszystko skopiować z państw zachodnich. Od programów edukacyjnych po system prawny to chyba nie takie trudne? No cóż, jeśli czegoś nie było to już nie będzie, ale porozmawiać na ten temat można, choć nic to nie zmieni

        Wklejam Wam wywiad z Anną Maziarską maturzystką z 2021 roku i aktywistką społeczną. Nie ze wszystkimi jej słowami bym się zgodziła, ale wywiad warty jest przeczytania.   

                                                                       

Chcą nam poprzestawiać mózgi, a my chcemy żyć normalnie [MATURZYSTKA O LEX CZARNEK]

Rząd się zorientował, że przejęcie sądów i mediów nie zatrzyma buntu, więc trzeba zmienić mindset, nastawienie, poprzestawiać ludziom mózgi i to najwcześniej jak się da - mówi nam o "lex Czarnek" aktywistka, feministka, maturzystka 2021 Anna Maziarska

Piotr Pacewicz, OKO.press: Podczas protestu organizacji społecznych, samorządów, związkowców, nauczycielek, przeciwko "lex Czarnek" pod siedzibą rządu 21 czerwca 2021 zabrałaś głos m.in. po prezydencie Trzaskowskim, prezesie ZNP Broniarzu, Krystynie Starczewskiej, która jest legendą - współtwórczynią polskiej edukacji niepublicznej. Możesz zacytować swoją wypowiedź?

Anna Maziarska*: My, uczennice i uczniowie, nie zgadzamy się, by decydowano o nas bez nas. Nie zgadzamy się aby o nas, o naszej przyszłości, edukacji i kompetencjach decydowała grupa ludzi uważająca, że może budować państwo tylko dla siebie. Chcemy żyć normalnie jak nasze rówieśniczki i rówieśnicy w Europie. Polska jest także naszym krajem. Krajem ludzi młodych. Naszą przyszłością. Chcemy, żeby i nam się w niej dobrze żyło, więc protestujemy przeciwko zamachowi na polskie szkoły. Będziemy protestować również dzisiaj o 18 pod MEiN"

Czemu ty?

Od listopada 2020 jestem członkinią Rady Konsultacyjnej ds. Edukacji w Ogólnopolskim Strajku Kobiet.

Co to znaczy "żyć normalnie"?

Normalnie, czyli mając prawo do własnych wartości i poglądów, do szacunku. Żyć godnie w kraju bez przemocy, bez wykluczania i uciszania. Żyć w kraju, w którym chce się żyć z wyboru.

Jesteś z rocznika 2002, tuż po maturze.

Wyniki będą 5 lipca, będę wtedy na wolontariacie w Afryce. Kończyłam liceum nr 64 im. Witkacego w Warszawie. Byłam przedostatnim rocznikiem, który jeszcze się uczył w gimnazjum.

Padłaś ofiarą deformy edukacji Anny Zalewskiej.

Ale moje liceum było dosyć liberalne, tzw. szkoła eksperymentalna. Lekcje trwały godzinę, a nie 45 minut, mieliśmy swoje klasy, więc nie chodziliśmy jak te wędrujące mrówki. To nauczyciele do nas przychodzili, można było się zadomowić, przemalować ściany. Nauczycielki i nauczyciele wspierali nasze zaangażowanie, pasje naukowe i aktywistyczne, wręcz zachęcali do udziału w demonstracjach, np. w obronie klimatu. My z kolei wspieraliśmy strajk nauczycielski w kwietniu 2018. Koleżanka wymyśliła akcję malowania na chodnikach napisu "Murem za nauczycielami", m.in. pod gmachem MEN.

Ktoś do was wyszedł? Tłumaczył młodzieży, że jest w błędzie?

Jakiś pan z wiaderkiem i szmatą starannie zmywał napis. Taka forma dialogu.

Z naszymi nauczycielkami spotykaliśmy się zresztą czasem na demonstracjach, jak mieli akurat okienko. Wspierali nasze przygotowania do olimpiad; jeśli np. ktoś jest ścisłowcem i szedł na olimpiadę chemiczną, dawali luz na innych przedmiotach, dobrze reagowali na okazywanie solidarności z osobami LGBT. Jak władze zrobiły zadymę wokół tęczowych piątków, to zrobiliśmy "kolorową przedsobotę", była kawiarenka, upiekłyśmy ciastka, nauczyciele i nauczycielki też kupowali. Wymyśliła to osoba uczniowska...

???

Tak mówię, bo jest osobą niebinarną.

Jeszcze to! To liceum jest jak koszmar senny Kaczyńskiego, Czarnka, całej narodowej formacji prawicy. Wojska Ochrony Terytorialnej powinny natychmiast przystąpić do okupacji. Idealna szkoła według Anny Maziarskiej?

Były też minusy. Każde z nas wybierało dwa rozszerzenia, czasem ciekawe zestawienia: polski i chemię wybrała koleżanka, która idzie na konserwację sztuki na ASP. Od drugiej klasy rozbiegaliśmy się po blokach zajęć, razem mieliśmy tylko polski i godzinę wychowawczą, trochę za mało było kontaktów. Bardziej skupiałam się na własnych projektach i lataniu na demonstracje, nie pielęgnowałam tych relacji. Obudziłam się z ręką w nocniku.

Samotność aktywistki?

Szkoła jako miejsce życia jest bardziej potrzebna niż myślałam, czas pandemii pokazał, jak bardzo. Dużo osób miało załamania załamania psychiczne, wiadomo, że wzrosła liczba problemów psychicznych, prób samobójczych, samookaleczeń - w całej Polsce.

Uczyć się, jak się okazuje, można samemu: w sieci są e-podręczniki, masa kursów on line, ale szkoła powinna dawać oparcie, uczyć życia z innymi. Nasze nauczyciele i nauczycielki zachęcali nas zresztą do tego, organizowali zimową szkołę - mamy taką formułę zamiast zielonej szkoły - zachęcali do pracy w zespołach, do łamania schematów, poczynając od ławek: można je ustawiać dowolnie, nawet w takiego “ślimaka”, byle każdy się dobrze czuł.

Oczywiście wiem, że żyłam w bańce szkoły warszawskiej, liberalnej, żoliborskiej. Że nastawienie naszej szkoły na społeczne kontakty, pasje naukowe i obywatelski aktywizm to rzecz wyjątkowa, bo większość szkół mniej lub bardziej skutecznie niszczy ten najważniejszy w życiu człowieka czas rozwoju społecznego i intelektualnego. Sprowadzają obecność w szkole do nauki zgodnej z podstawą programową, wkładając uczennicom i uczniom do głowy, że są w szkole po to, by walczyć o oceny.

Paradoksalnie, uczymy się po to, by nauczyciel był z nas zadowolony i wystawił dobry stopień.

Jako uczestniczka IV edycji programu "Jestem liderką" organizowanego przez polski oddział Vital Voices (globalnej organizacji wspierającej kobiety założonej w 1997 roku przez Hillary Clinton i Madeleine Albright - red.) uczestniczyłam w czerwcu 2021 roku w spotkaniu z wiceambasadorką Izraela. Mówiła, że u nich od pierwszej klasy dzieci są zachęcane do zadawania pytania, bo inaczej - jak to nazwała - nie da się naprawić świata. Nie da się nic zmienić bez próby zrozumienia obecnej sytuacji i zapytania, co można zmienić, co się nie zgadza.

W polskiej szkole zadawanie pytań jest traktowane jako słabość, dzieci są wręcz karcone, poniżane, że czegoś nie wiedzą.

Wiele osób się zniechęca, nie ma śmiałości. Zniszczona zostaje ogromna naturalna chęć poznawania, posiadania wiedzy. Dzieci uwielbiają zadawać pytania, każdy rodzic to wie.

Oj tak.

Karcenie za ciekawość to przejaw pruskiego modelu edukacji, jaki u nas dominuje.

Porządek, dyscyplina, ławki i umysły ustawione w rządek.

A skąd się wziął twój aktywizm?

Rodzinne wychowanie przez mamę, która jest Białorusinką i tatę, dziennikarza Wyborczej. Chodziłam z nimi na wybory, chodziłam na demonstracje. Nauczyłam się widzieć, że wszystko jest polityczne, jeździłam trochę po Europie, w Berlinie byłam miesiąc podczas międzynarodowego programu teatralnego “30.past.89” opowiadającego o zmianach w Polsce, Rosji i Niemczech w latach 80. i później. To uczy dystansu, spojrzenia z innej perspektywy.

Dorastałam za rządów PiS, ale nie zostałam przez nie ukształtowana. Dużo czytam, ostatnio głównie lektury feministyczne, książkę Michelle Obamy i Rebekki Solnit, feministycznej dziennikarki i eseistki z USA, oglądam dokumenty filmowe. Jak miałam 16 lat, postanowiłam sobie codziennie oglądać Fakty TVN i czytać Wyborczą - najpierw się zmuszałam, ale teraz już chcę być na bieżąco z tym, co dzieje się na świecie, przekładam to sobie na polskie realia. Jak były protesty po zabójstwie George'a Floyda, zadałam sobie pytanie, jakie mniejszości są w Polsce represjonowane.

A fakt, że mama jest Białorusinką?

Kiedyś to była taka ciekawostka, teraz nabrało ogromnego znaczenia. Zaczęło się od wyborów w sierpniu 2020, głosowałam oczywiście na Swiatłanę Cichanouską.

W ambasadzie.

Nie, w Mińsku, akurat odwiedzałam babcię.

Znalazłam się w środku tego kotła, nagrywałam demonstracje, na Instagramie puszczałam filmy i relacje jak policja strzela do ludzi. To była inna niż polska lekcja polityki, bardzo mocna.

Białoruś miała swoje pięć minut, teraz świat zapomniał o niej - to straszne, jak szybko przemija uwaga mediów. Gdy były pożary w Australii, to przez chwilę cały świat o tym mówił, a potem nikt. Staram się śledzić dalej, co z tymi pożarami i oczywiście, co z Białorusią. Analizuję, dlaczego białoruska oficjalna flaga wygląda tak a nie inaczej, dlaczego z babcią rozmawiamy po rosyjsku. Kiedyś mówiłam, że jestem pół-Białorusinką, teraz przedstawiam się jako i Polka, i Białorusinka. Zresztą nie czuję potrzeby mieszkania w żadnym konkretnym kraju, nie wiem, gdzie spędzę życie.

Jak się to wszystko ma do nowelizacji prawa oświatowego, jaką zapowiada rząd Morawieckiego? Ministr Czarnek poprzez kuratorów ma zyskać kontrolę nad odwoływaniem i powoływaniem dyrekcji szkół, chce wprowadzić cenzurę obecności w szkole organizacji społecznych, nad dyrektorkami wiszą trzy lata więzienia za niedopełnienie obowiązków, które zdefiniuje kurator. Może on także wystąpić o skreślenie z listy szkoły społecznej...

Ktoś powiedział, że jeszcze będziemy tęsknić za panią Zalewską.

I faktycznie - Czarnek jest przerażający.

Minister edukacji, który próbuje odebrać wolność i autonomię szkołom, jest seksistą i homofobem.

Ta nowelizacja jest próbą wprowadzenia skrajnej kontroli szkół przez rząd. Byłam niedawno w Ambasadzie Węgier i zapytałam panią ambasadorkę o to, dlaczego jej zdaniem Polska idzie za Węgrami w ograniczaniu demokracji, sądów, mediów, odbieraniu praw osobom LGBT. Uprzejmie zaprzeczyła, że nie widzi niczego takiego, o czym mówię i podkreśliła, że przecież na Węgrzech zalegalizowano związki partnerskie.

Co akurat jest prawdą. A zarazem uchwalono zakaz "propagandy homoseksualnej", podobny do rosyjskiego.

I w Polsce, i na Węgrzech wprowadzane są rządy autokratyczne. Zaczęło się od sądów, potem była nagonka na nauczycieli, edukację seksualną, zakaz aborcji, atak na LGBT, wszystko, co się wiąże z seksualnością.

Rząd się zorientował, że przejęcie sądów i mediów nie zatrzyma buntu, więc trzeba zmienić mindset, nastawienie, poprzestawiać ludziom mózgi i to najwcześniej się da.

Stąd uderzenie w szkoły, jak w "Nowym wspaniałym świecie", gdzie dzieciom podczas snu puszczano nagranie, jak wspaniały jest świat, chłonęły to jak gąbka.

Uderzenie w szkoły idzie przez kontrolę dyrekcji. Jaki jest dyrektor twojej szkoły?

Dyrektorka. Czułam się z nią zawsze bezpiecznie, w każdym momencie można było na niej polegać. Jak były na nasze liceum nagonki mediów czy kuratorium, to broniła szkoły, umiała wojować, bronić wyjątkowości naszej szkoły.

Autorytet zdobywa się stając za swoimi uczniami i pracowniczkami. Poza tym pani dyrektorka popierała samodzielne myślenie, stawiała na rozwój każdego i każdej z nas.

Czy szkoły są w stanie się obronić przed zamachem na autonomię?

Mam cichą nadzieję, że możemy się przeciwstawić, bo te zmiany są tak beznadziejnie niemądre, uderzają w prawa uczniów, nauczycielek, rodziców, bunt może przyjść także w mniejszych miejscowościach i w wiejskich szkołach, gdzie samorządy dbają o swoje szkoły. Jeśliby wszyscy się zmobilizowali, to udałoby się to wszystko odrzucić. Zresztą jakaś posłanka PiS już mówiła, że to tylko projekty... Ale musieliby się jeszcze bardziej przestraszyć, że będzie duży protest.

*Anna Maziarska (rocznik 2002) - maturzystka 2021 w LO nr 64 im. Stanisława Ignacego Witkiewicza w Warszawie, wiceprzewodnicząca i przewodnicząca Samorządu Szkolnego, uczestniczka programu Warszawska Akademia Młodych Liderów 5.0 w Szkole Liderów i czwartej edycji programu "Jestem liderką" w Vital Voices Chapter Poland, od stycznia do maja 2021 pracowała w Warszawskim Centrum Wielokulturowym ucząc dzieci białoruskich migrantów i migrantek języka polskiego, w czerwcu 2021 wolontariuszka w warszawskim Punkcie Szczepień, w lipcu 2021 wyjeżdża do Kenii jako wolontariuszka kenijskiej fundacji KVDA. Feministka, aktywistka, członkini Rady Konsultacyjnej ds. Edukacji w Ogólnopolskim Strajku Kobiet.


https://oko.press/chca-nam-poprzestawiac-mozgi-a-my-chcemy-zyc-normalnie

 

10 komentarzy:

  1. Hello Ivana, jak miło być znowu w blogosferze. Takie miałam obowiązki rodzinne i zeszło mi prawie 3 lata od regularnej obecności.
    Jeżeli chodzi o temat, ja osobiście już z tym mało walczę, prócz treści przemycanych na tzw. korkach. Ale, żeby coś zmienić trzeba bardzo aktywnie przeciwstawiać się, tak jak moje pokolenie walczyło w latach 80. Podobnie, jak mówi ta młoda dziewczyna. Wtedy było prościej, bo powszechna bieda zachęcała do protestu. Obecnie w czasach dostatecznej zamożności szkoda poświęcić swój drogocenny czas na demonstracje czy inne formy walki. Moja młodsza córka próbuje walczyć, chodzi na spotkania, ale ma mało czasu, bo musi pracować, dojeżdżać ponad 30 km. Sama wychowuje dziecko. I tak mi się czasami wydaje, że dlatego tak trudno coś zmienić, bo młodzi ludzie sa za bardzo zapracowani na swoje dostatnie życie. Nie mają już czasu na walkę.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Witaj Alu cieszę się, że wróciłaś brakowało mi Ciebie. Jeśli chodzi o edukacje to niewiele da się zmienić, bo żeby coś zmienić to trzeb a mieć świadomość tego, co nam się nie podoba .Trzeba mieć propozycje zmian programowych i taki program mieć ułożony. Tu chodzi nie o to, aby protestować tylko proponować konkretne zmiany, skopiować programy zachodnie, ułożyć np. listę lektur podać konkretne tytuły. Wszyscy krytykują, ale za mało jest moim zdaniem konkretów.
      Pozdrawiam serdecznie .

      Usuń
    2. Wiesz Ivana . Nie badz taka olbrzymia fanka owych zachodnich programow. Czytasz ich blok programowy i wydaje Ci sie, ze waw! Ale bys poszalala:)
      Nie wiem jak to jest ale np.: te dzieciaki uczone w Polsce chociazby matmy , fizyki .. one sie mocno cofaja po przyjezdzie do szkol zachodniach. Obecny swiat to swiat nauk scislych, przyrodniczych. W inzynierii sila. U nas wszelkimi technikami sa Rosjanie. No przynajmniej tam , gdzie uda mi sie zaobserwowac. W rozwojowce siedza Azjaci. Polakow w ogole malo w firmie. Ale znam jednego doktora, ktory na naszych dzialach nie ma czego szukac- siedzi gdzies tam wyzej.
      Ludzie patrza na kase, chca zarobic a dzieki temu dostatnio zyc. Stawiaja na nauki scisle- przyrodnicze.
      Humianistyka, takie kulturoznawstwo, teatrzyki, pacynki, literatura, historia... to jako hobby mozna sobie w domu w wolnym czasie. To chleba dostatniego obecnie nie da. Historycy sie przebranzawiaja- roboty nie maja. Ilez tych muzeow jest w kraju, w innych krajach swiata? Iluz historykow nauczycieli teraz potrzebuja?
      Moge polemizowac tylko z przydatnoscia specjalistow od psychologii, bo tutaj wszelkiej masci psycholodzy moga miec niezle pole do popisu. Ci wszyscy przerobieni , goniacy za kasa, nierzadko uzaleznieni od czegokolwiek ludzie beda niedlugo lezec na lezankach i sie wyzalac aby jakos dociagnac to zycie.

      Ostatnio w TV sniadaniowej ogladalam wywiad z mlodym Amerykaninem , ktory wybral Polske za kraj swojego zamieszkania . Zaczal robic w dziedzinie zwiazanej z technologia komputerowa i zauwazyl , ze bardzo duza ilosc inzynierow w danej dziedzinie to Polacy i on dostrzega w danym kierunku mozliwosc rozwoju wlasnie w naszym kraju, bo u nich to kupa prezesow firm a specow w dziedzinie jako tako. Wyksztalcic prezesa jest latwiej niz np takiego inzyniera. :)
      Raz w niemieckiej TV uslyszalam , ze Polacy pod wzgledem zinternetyzowania , i zelektronizowania przewyzszaja Niemcy.
      Ja Ci powiem tutaj ludzie nie znaja placenia blikami. Jak mi siostra raz rzucila haslo to nie wiedzialam w ktorej trawie co i jak piszczy. Co to za blik(?)... reklam polskich z tym zwiazanych nie kumam.
      Niemcy sa slabo zelektronizowani- mogliby uczyc sie od swojego sasiada ze wschodu. Nie maja zaufania do nowinek zwiazanych z dana dziedzina, wiec gotowa operuja, albo karta przy kasie i o dziwo ( postep) juz nie wpychaja do czytnika karty tylko przykladaja, co w czasach przed pandemia bylo nie spotykane. :)
      Nie ma co piac nad samorozwojem i przedmiotami to ulatwiajacymi bo kasa napedza ten swiat , a samorozwoj to sie rozwijaj sama w domu - czytaj, zglebiaj ksztalc sie samodzielnie:) Teraz nie ma sentymentow.

      A poza tym zawsze , odkad pamietam ow polski rys. Jena partia przegrywala wchodzila nowa i czyscila srodowisko ze starych nieprzydatnych jej ludzi. Pamietam jak za kazda zmiana wladzy ( lewa, prawa) dyrowie drzeli ze ich wyciupaja ze stanowisk i wsadza swoich... daj spokoj. :)

      Usuń
    3. Sorry , nie przeczytalam tego artykulu. Z tego wzgledu, ze jestesmy nieautentyczni. Wybieramy takich a nie innych ludzi. zawsze tak bylo, ze bylismy podzieleni i niezgodni. To nasz rys na swiecie- smieja sie z nas z tego powodu: " O wybory w Polsce. No i co z tego - zaraz beda plakac ze zle wybrali."
      Nie ma sie z czego cieszyc, ze tacy waleczni jestesmy i aktywisci wychodza na ulice bo rzad do bani.
      Ja temat polityki z autichtonami omijam wieeeelkim lukiem, bo wstydze sie. Polacy przeciez tak zawsze robia. Najpierw wybiora a potem swiat musi sluchac ich bojek z tymi, ktorych wybrali.
      Dlatego wybacz, nie bede niczego czytala.

      Usuń
    4. No nie byłabym taka pewna Aniu nasze polskie programy nauk ścisłych to jedna wielka lipa. Na studiach doktorancjuch na medycynie uczą filozofii i socjologii na biologii filozofii. Wiecznie jesteśmy na wiecznie rozszerzonej podstawie i nigdy nie wchodzimy w specjalizacje. Taki doktor lub nawet magister zachodnich uczelni bije naszego doktoranta na głowę w szczegółach jego specjalizacji a tak być nie powinno. Owszem miałaś w Polsce fizykę, chemie i matematykę na wysokim według ciebie poziomie i co z tego? Ile ci wiedzy z tego zostało? Myślę, że niewiele oprócz podstaw, które są ci potrzebce do życia. Ja jestem za zachodnimi programami, dlatego, że możesz sobie wybierać, czego chcesz się uczyć i po takich studiach jesteś ekspertem w danej dziedzinie, masz głęboką wiedze a nie, że ślizgasz się po łebkach ze swojej dziedzinie.
      Powinnaś przwczxytać ten tekst i ocenić czy się zgadzasz z tym, co mówi niedawna absolwentka polskiego z reformowanego Liceum i zastanowić się czy się z jej poglądami zgadzasz, bo ja z niektórymi jej poglądami się nie zgadzam .
      Wiesz Aniu jesteś taka zachwycona polską edukacją, programami to zadam ci pytanie, dlaczego twoja córka nie chodzi do polskiego liceum czy szkol? Trzeba byłoby zrezygnować z tych wszystkich zajęć pozalekcyjnych i posiedzieć nad językiem polskim i innymi przedmiotami by dogonić materiał. Z tego, co pamiętam masz siostrzeńca, który chyba już studiuje w Niemczech o ile pamiętam, dlaczego nie studiuje w Polsce? Przecież zna język polski biegle?
      Podawałam ci kiedyś stronę internetową, w której Polacy mieszkający za granicą mogą zapisać dziecko do polskiej szkoły online. Dziecko przerabia polski materiał, jest zapisany do polskiej klasy, ale uczy się online chyba tak to działało. Skoro polskie programy są takie cudowne a te zachodnie takie okropne to może zapisz Marie do polskiej szkoły online. Będzie mieć dwa dyplomy polski i niemiecki.

      Usuń
    5. Pewnie, ze ucza biologow, geografow, matematykow... filozofii, tyle tylko, ze oni maja tego przedmiotu tyle co kot naplakal.
      To tak samo jak nas humanow uczyli na studiach logiki, ale to byla podstawa z podstaw. Nigdy nie moglibysmy sie porownac z iloscia godzin z tego przedmiotu do scislowcow.
      I ja jestem za taka podstawa, bo jakby nie bylo niefajnie jest kiedy profesor ( nie geograf) miesza kieunki swiata i wydaje mu sie , ze trzesienie ziemi w Azerbejdzanie to to samo co w Polsce.
      Pomimo tego , ze humanistyka to teraz zaden zawod do przezycia, to jednak dzieki humanizmowi , filozofii mozemy ochronic sie przed wszechobecnym konsumpcjonizmem i wsadzaniem nas w ramki li tylko konsunentow.
      Uwazam, ze ta odrobina filozofii, czy tez socjologi nie przeszkodzi scislowcom. Nie uwazasz?
      Ja bym chciala aby moj kuzyniak chemik idac ze mna na balet nie mowil w trakcie sztuki: "ale syf.. nuda!" Niech go troche ta filozofia ociosaja:) Przeciez jest czlowiekiem, ktory ma pewna duchowosc, nie jest tylko skadem chemicznym okreslonych substancji. :)

      Jednak ludzie teraz stawiaja na kase. Forsa ma dac przezycie i to na niezlym poziomie. Filologia polska to moja mloda znajoma boi sie, ze byc moze skonczy w Mac Donaldzie za kontuarem. Filologia nie da wielkich perspektyw ludziom na zycie- wybrancy gdzies fajnie sie zahacza, ale reszta(?). trzeba walic na scisle kierunki.
      I to we wspolczesnym swiecie nie jest w porzadku.
      Mam w pracy dobrego specjaliste od maszym, ale kiedy chodzi o czlowieczenstwo to cienko u niego z tym. Nie sadze, ze zachod uczy lepiej. Ostatnio ( jakies 5 lat temu) Niemcy oglosili wyniki ich testu matematycznego. Wyszlo, ze sa najslabiej uczacym matematyki krajem Europy.
      Musi w tym wszystkim cos byc. bo u nas w robocie z gory schodza np.: sami Azjaci.
      W Niemczech nie mozesz wybierac sobie tego czego chcesz sie uczyc. Jest podstawa to trzeba umiec. Sa okreslone przedmioty, ktore trzeba poznac, maja tylko np.: od pewnej kalsy wybor jezyka hoszpanski albo francuski. Mozna sobie wziasc jakis fakultet. Moja MLoda miala do wyboru komputery ( na to poszli wsyzscy chlopacy w klasie) , nauke o ziemii i literature ... i to wszystko w jej wieku. Ona wybrala literature. Nie jest za specjalnie zadowolona z wyboru. Mowi, ze nudno. Od poczatku roku szkolengo przerabiaja "Piesn o Nibelungach".
      Moja cora nie ma mozliwosci chodzenia tutaj do polskiej szkoly. I nie ejstem zachwycona polska szkola, bo wszedzie cos poprawic by sie dalo- nie musisz byc zlosilwa- ale nie lece w slepo .
      Mow moze o szkolach amerykanskich a nie o szkolach zachodnich. Bo szkolnictwo na zachodzie baaardzo sie od siebie rozni.
      Maja tylko cos takiego jak bezstresowe szkoly. Oni sie nie boja swoich nauczycieli.

      Usuń
    6. Ja się tu z tobą nie zgodzę filozofia, socjologia na studiach medycznych, biologicznych zwłaszcza na stopniu doktorancjum jest tak potrzebna jak rower rybie to samo dotyczy przedmiotów ścisłych jak matematyka czy statystyka na kierunkach humanistycznych. Podstawa tych przedmiotów jest w podstawówce i ewentualnie w liceum w klasach o profilu ścisłym, ale nie na studiach, Efektem takiego programu jest przeładowanie bez wartościowymi treściami i taki przyszły lekarz zamiast zgłębiać wiedzę medyczna w przyszłości ręki nie przyszyje czy choroby nie wyleczy, bo tracił czas na przedmioty, które nie są mu potrzebne w zawodzie. Nie mamy rozwiniętej ani techniki ani medycyny ani nauk biologicznych, bo studenci ogarnąć muszą przedmioty ogólne a nie specjalizacyjne w dziedziny, którą wybrali. Patrzyłam też na programy studiów technicznych na politechnice i w programie studiów oprócz tej filozofii czy socjologii mają też religioznawstwo. To jest po prostu żenada, dlatego jesteśmy w tyle za Europą zachodnią.
      Te przeładowane programy na każdym szczeblu edukacyjnym powodują, że młodzi ludzie nie mają czasu na rozwijanie swoich zainteresowań, uzdolnień, zajęć pozalekcyjnych, bo wiecznie rozszerzają podstawę i są w podstawówce o lekkim zabarwieniu profilowym. Trudno wiec, aby mieli kilka pomysłów na siebie, Jak patrzę na takiego Sikorskiego, który na Oxfordzie studiował politologie i filozofie i ekonomie Gdzie w Polsce od razu możesz studiować trzy kierunki studiów? Odpowiem ci nigdzie.
      Nie ważne, jaki w Polsce kierunek wybierzesz humanistyczny czy ścisły i tak tracisz czas na zbędne bezwartościowe przedmioty tylko humaniści na ścisłe a studenci kierunków studiów na humanistyczne. I jedni i drudzy ekspertami z dogłębną wiedzą nie są.
      Wiem, jakie są trendy, ale powiem ci ja za żadne pieniądze nie poszłabym na żaden kierunek ścisły. Owszem mogłabym sobie wziąć jakieś kursy z historii matematyki, matematyki finansowej, Astronomii, biznesu, ekonomii i biologii ( biologia jest mi potrzebna do medycyny naturalnej), ale pięciu lat bym tego nie studiowała to nie dla mnie.

      Usuń
  2. Kulturoznawstwo jest ciekawe ,ale myślałam jeszcze o Etnologii i Antropologii kulturowej . Lubie takie klimaty a przedmioty ścisłe mnie totalnie nie interesują .

    OdpowiedzUsuń
  3. Nie jest łatwo nauczać obiektywnie przedmiotów humanistycznych, zawsze się gdzieś pojawi próba dyktowania subiektywnego punktu widzenia autorów programów i to wynika już z samej natury tych dziedzin, tego nie zmieni nawet najlepszy system. Ale to, co obecnie robi polski rząd rękami ministra to już nie jest nauczanie jako edukacja, tylko tresura mózgów.
    Pozdrawiam Krabikord :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak to prawda każda władza wnosi pewną ideologie w system oświaty. Niemniej jednak mi chodziło tutaj o o formę przeładowanych bezużytecznymi treściami programów edukacyjnych, które nigdy nawet za ówczesnej władzy PO nie miały standardów europejskich. Pozdrawiam serdecznie .

      Usuń