Jest takie magiczne miejsce w moim życiu, do którego najchętniej wracam i chciałabym mieć tam mały drewniany domek. Tym miejscem magicznym jest dla mnie Ojców. Często z moim dziadkiem (już niestety nieżyjącym) chodziłam tam, co roku.
Dziadek lubił opowiadać historie ze swojej młodości o spaniu w lesie, jeździe konnej i cudownych balach w Ojcowie. Ile tam ciekawych rzeczy się działo … Prawdziwe bale, dyskusje… Zjeżdżała się tam cała śmietanka towarzyska Krakowa i nie tylko... Artyści, którzy przyjeżdżali tam wypoczywać i malować oraz fotografować piękne krajobrazy i dyskutować o sztuce lub polityce...
Lubiłam słuchać tych historii i może, dlatego już będąc dorosłą osobą często wracam do tego miejsca, a ponieważ nadal Ojców ma swoją magię i można jeszcze zobaczyć pozostałości z dawnych czasów (wille, zarośnięty basen) magia tego miejsca jeszcze nie umarła.
Gdyby jednak ktoś nie wiedział to od razu wyjaśniam: Ojców na przełomie XIX i XX wieku był uzdrowiskiem i miejscem spotkań elity intelektualnej.W czasach PRL- u miejscowość podupadła a co dziwne do dzisiaj mieszkańcy mają trudności w odremontowaniu swoich posiadłości.
Szkoda, bo mogłoby to być miejsce, które służyłoby wszystkim jej mieszkańcom oraz turystom …A ja już sobie wyobrażam cudowne plenery artystyczne, które mogłyby się tam odbywać...
…