niedziela, 12 września 2021

Kobiety w Afganistanie

           Witam Was po wakacjach! Zazwyczaj po wakacjach piszę notki nie polityczne, ale tym razem będzie inaczej. Ogólnie rzecz ujmując ten rok jest inny, pandemiczny, więc siłą rzeczy posty też są trochę inne. To, co się dzieje ostatnio na świecie nie da się przegapić, olać czy udać, że się nie widzi. 

 „Pakuj wędrowcze twe mizerne mienie,
Bo w drogę czas!
Bierz jeszcze jedno na przyszłość wspomnienie
Czasu, co zgasł.
Tu, czy gdzie indziej-tym się nie kłopoczę...
A jednak może
Są takie miejsca i są takie noce,
Gdzie jeszcze gorzej.
Lecz chociaż jutro stopa ma przekroczy
Znów nowy próg,
Wiem, że się spełnia wśród gwiezdnych przeźroczy
Wciąż ten sam Bóg. 

Edward Rydź Śmigły

            W połowie sierpnia świat obiegła wiadomość, że talibowie przejęli władzę w Afganistanie a Afgańczycy nawet nie wystrzelili jednego wystrzału, tylko od razu się poddali i oddali władzę talibom . Wojsko się poddało, ale i także zwykli ludzie szczególnie mężczyźni nie walczyli o swój kraj ,mimo że w niemal każdym domu w Afganistanie mają broń i umieją się nią posługiwać. Ale wieszać się na odlatującym samolocie to potrafili. Żenada totalna! 

           Tyle Amerykanie włożyli w szkolenia, w sprzęt, w edukacje i wszystko na nic, nawet nie dali światu czasu na to, aby zaaragował i im pomógł. Teraz próbują uciekać do Europy a kobiety i dzieci szczególnie dziewczynki zostawili na pastwę terrorystom. Bardzo mi żal Afgańskich kobiet szczególnie tych młodych, wykształconych, które gdy wojska USA i ich sojuszników stacjonowały w tym kraju żyły normalnie , studiowały, pracowały, spotykały się w kawiarniach, nowocześnie się ubierały. Wkleję wam zresztą wypowiedź studentki z Afganistanu, która opisuje jak wygląda życie w Afganistanie po przejęciu Kabulu przez talibów i jej przerażenie. Co mnie w jej wypowiedzi uderzyło to szydercze i pełne radości twarze mężczyzn, którzy szydzili z przerażonych kobiet. Bardzo tym kobietom współczuję i kibicuję im, aby udało im się wydostać z tej niewoli. 

          Z drugiej strony mam wątpliwości… Amerykanie byli 20 lat w Afganistanie i włożyli sporo pracy i ofiar z ludzi, aby Afganistan się dźwignął i ucywilizował. Stworzył im także amerykańskie szkoły i uniwersytety np. American University of Afghanistan mający siedzibę w Kabulu. No sorry nawet Polacy, aby skończyć amerykańską uczelnie to muszą wyjechać do USA, nie ma zagranicznych filii zachodnich uczelni w Polsce. Polacy mogą sobie o takich rzeczach na miejscu tylko pomarzyć. 

           Do czego zmierzam? Czy te kobiety nie mogły uciec z tego Afganistanu wcześniej a nie czekać na zbawienie boskie? Dwadzieścia lat to szmat czasu na zorganizowanie sobie ucieczki z tego kraju zwłaszcza, że Amerykanie nie powiedzieli z dnia na dzień, że wychodzą z Afganistanu . Choć wiem, że to wyjście wojsk USA pozostawia wiele do życzenia delikatnie rzecz ujmując. O planach wyjścia z Afganistanu i negocjacjach z talibami mówił już Donald Trump, więc to był już jakiś sygnał, że trzeba pakować swoje rzeczy i uciekać z tego kraju byle szybciej byle dalej, I nie koniecznie wybierając kraje zachodnie, ale np. Europę środkowo wschodnią a nawet Rosję czy Białoruś gdzie kobiety mają znacznie większe prawa niż w Afganistanie . 

           Z takiego kraju się ucieka a nie żyje się licząc na to, ze wojska amerykańskie nie wyjdą z kraju i jakoś to będzie, No nie będzie niestety. Trudno oczekiwać od niepiśmiennych Afganek a co 5 Afganka jest analfabetką jakiegoś rozeznania w czasie i przestrzeni, ale od kobiet wykształconych już tak. Nie mądrze się, nie uważam, że to było łatwe, to wymagało sporo funduszy i było bardzo trudnie, ale było możliwe i moim zdaniem trzeba było skupić się na ucieczce z tego kraju . To powinien być główny cel w ich życiu, gdy był na to czas. Zabrać siostry, matki , córki i zrobić wszystko, co możliwe, aby wyjechać. Lepszej okazji już nie miały i moim zdaniem nie będą już mieć. 

          Podobno są i były jakieś organizacje które pomagały kobietom i dziewczynkom wyjechać z tego afgańskiego piekła przez 20 lat istnienia wojsk w USA, ale jak one działały to trudno powiedzieć. Wiadomo, że w Afganistanie była wielka korupcja, więc efektywność tych organizacji była wątpliwa. Teraz mamy aferę z uchodźcami na granicy z Białorusią, opozycja i środowisko lewicowe chcą ich przyjąć, rząd się temu sprzeciwia i dobrze, mimo iż fanką Pisu nie jestem, uważam, że nie należy wpuszczać każdego do kraju. Pomagać należy szczególnie kobietom i dziewczynkom. Mężczyźni i chłopcy są uprzywilejowani w islamskim świecie i doskonale sobie tam poradzą zwłaszcza, że wiek dorosły jest tam niższy niż w naszym kręgu kulturowym, Pomagać należy mądrze i tym, którzy rzeczywiście potrzebują pomocy. 

             Moim zdaniem żyjemy w schizofrenicznym świecie globalnej polityki, w którym lewicowe feministki chcą wpuszczać wszystkich pseudo uchodźców do Europy głównie mężczyzn, bo kobiet tam jest mało. Mężczyźni, którzy niby uciekają przed talibami mają taki sam stosunek do kobiet jak talibowie . Feministki nie radzą sobie z białym konserwatyzmem, nie potrafią wywalczyć nawet aborcji na życzenie do 12 tygodnia ciąży. Po 30 latach się obudziły i wreszcie stworzyły organizacje Aborcja bez granic, która pomaga kobietom w aborcjach, do tej pory kobiety musiały radzić sobie same i szukać pomocy na własną rękę. Coś za słaby refleks mają nasze feministki…

           Może wydaje im się, że będą żyły w jakiś enklawach europejskich udawać roznegliżowane, wyluzowane Europejki a cala reszta będzie borykała się z szarijatem a ich ten szarijat nie będzie dotyczył? Jeśli tak myślą to powinny udać się na leczenie psychiatryczne, bo widać, że mają kłopoty z racjonalnym myśleniem. 

         A prawica ma też duże kłopoty z psychiką chcą wprowadzać cnoty niewieście do szkół i szarjat w wersji katolickiej i bardzo im po drodze z ISIS i talbami a boją się ich jak diabeł święconej wody. Moim zdaniem wszystkim politykom z prawej i lewej strony politycznej przydałby się pobyt w zamkniętym zakładzie psychiatrycznym dla umysłowo chorych i odizolowanie ich od społeczeństwa ,ale przede wszystkim od koryta władzy . ;-) 

         A teraz przeczytajcie ten artykuł ;


Teraz muszę spalić wszystko, co osiągnęłam przez 24 lata mojego życia - opowiada studentka uniwersytetu w Kabulu po przejęciu władzy w Afganistanie przez talibów. Jej relację zamieścił w poniedziałek brytyjski "The Guardian". 

Jak relacjonuje, w niedzielę rano, gdy szła na uniwersytet, przed akademikiem spotkała grupę kobiet, które według słów jednej z nich, zostały ewakuowane przez policję, bo do Kabulu przybyli talibowie i będą bić kobiety bez burek. 

Opowiada, że wszystkie chciały wrócić do domów, ale nie mogły skorzystać z transportu publicznego, bo kierowcy nie wpuszczali ich do autobusów, nie chcąc brać odpowiedzialności za przewożenie kobiet. Jeszcze gorzej było z kobietami z akademika, które pochodzą spoza Kabulu, bo te w ogóle nie wiedziały, dokąd się udać. Dodaje, że stojący w pobliżu mężczyźni żartowali sobie z dziewcząt i kobiet, śmiejąc się z ich przerażenia. - 

Prawie ukończyłam dwa kierunki na dwóch najlepszych uniwersytetach w Afganistanie. W listopadzie powinnam była ukończyć Amerykański Uniwersytet Afganistanu i Uniwersytet Kabulski, ale tego ranka wszystko przeleciało mi przed oczami" - opisuje. 

- Pracowałam tak wiele dni i nocy, by stać się osobą, którą jestem dzisiaj, a dziś rano, gdy dotarłam do domu, pierwszą rzeczą, jaką zrobiłyśmy z moimi siostrami, było ukrycie naszych dowodów osobistych, dyplomów i świadectw. To było druzgocące. Dlaczego miałybyśmy ukrywać rzeczy, z których powinnyśmy być dumne? W Afganistanie nie możemy być teraz osobami, którymi jesteśmy - wskazuje. 

 "Jestem ofiarą wojny wywołaną przez mężczyzn" 

 - Jako kobieta czuję, że jestem ofiarą tej politycznej wojny, którą rozpoczęli mężczyźni. Czuję, że nie mogę już śmiać się głośno, nie mogę słuchać moich ulubionych piosenek, nie mogę spotykać się z przyjaciółmi w naszej ulubionej kawiarni, nie mogę już założyć mojej ulubionej żółtej sukienki ani użyć różowej szminki. I nie mogę już chodzić do swojej pracy ani skończyć studiów, na które pracowałam latami - mówi cytowana przez "Guardiana" bohaterka.

Jak dodaje, wracając do domu przechodziła koło salonu piękności, gdzie robiła sobie manicure i zobaczyła, że front sklepu, który był ozdobiony pięknymi zdjęciami kobiet, został w ciągu nocy wybielony. 

 - Wokół widziałam tylko przerażone i przestraszone twarze kobiet i brzydkie twarze mężczyzn, którzy nienawidzą kobiet, którzy nie chcą, aby kobiety się kształciły, pracowały i miały wolność. Najbardziej druzgocący dla mnie był widok tych, którzy wyglądali na szczęśliwych i wyśmiewali się z kobiet. Zamiast stać po naszej stronie, stanęli po stronie talibów i dali im jeszcze więcej władzy. Afgańskie kobiety wiele poświęciły dla tej odrobiny wolności, którą miały - opowiada. 

Mówi, że jako sierota borykała się z wieloma problemami finansowymi i żeby móc zdobyć wykształcenie, tkała dywany, ale miała wiele planów na przyszłość.

"Muszę spalić wszystko" 

- Teraz wygląda na to, że muszę spalić wszystko, co udało mi się osiągnąć przez 24 lata mojego życia. Posiadanie jakichkolwiek legitymacji czy nagród z amerykańskiego uniwersytetu jest teraz ryzykowne; nawet jeśli je zachowamy, nie będziemy mogły z nich korzystać. W Afganistanie nie ma dla nas pracy. 

Kiedy prowincje upadały jedna po drugiej, myślałam o moich pięknych, dziewczęcych marzeniach. Razem z moimi siostrami nie mogłyśmy spać całą noc, wspominając historie, które opowiadała nam mama o czasach talibów i o tym, jak traktowali kobiety - relacjonuje. 

Jak mówi, w ostatnich miesiącach, kiedy talibowie przejmowali kontrolę nad kolejnymi prowincjami, setki ludzi uciekło ze swoich domów i przyjechało do Kabulu, aby ratować swoje żony i córki i mieszkają w parkach lub na wolnym powietrzu. Bohaterka opowiada, że wraz z innymi studentami starała się im pomóc, zbierając dla nich datki pieniężne, żywność i inne artykuły pierwszej potrzeby. Opowiada, że spotkała się z dramatycznymi historiami niektórych rodzin. Na przykład jedna z nich straciła syna na wojnie i nie miała pieniędzy na opłacenie taksówki do Kabulu, więc oddała swoją synową w zamian za transport. "Jak wartość kobiety może być równa kosztowi podróży?" - pyta. - 

Dzisiaj, kiedy dowiedziałam się, że talibowie dotarli do Kabulu, poczułam, że będę niewolnicą. Mogą bawić się moim życiem, jak tylko zechcą. Pracowałam również jako nauczycielka angielskiego. Nie mogę znieść myśli, że już nie będę mogła stać przed klasą i uczyć ich śpiewać ABC. Za każdym razem, gdy myślę sobie, że moje piękne małe uczennice będą musiały przerwać naukę i zostać w domu, lecą mi łzy - opisuje. 

Źródło ; Relacje z Afganistanu Afgańskiej studentki