Znalazłam na portalu
Gazeta Wyborcza bardzo ciekawy artykuł młodej politolożki Katarzyny Mortoń mieszkającej
od 10 lat w Belgii. Autorka napisała jak widzi Polskę, Polaków z perspektywy osoby,
która wiele lat mieszka poza granicami kraju.
Spodobał mi się przede wszystkim
fragment, w którym zwraca uwagę na to jak ten kraj szufladkuje i kategoryzuje ludzi,
wpędza w schemat, że posiadanie wiele zainteresowań i rozwijanie pasji jest źle
widziane, że musisz wybierać i zawsze z czegoś zrezygnować.
Cieszy mnie to, że
nie tylko ja ten polski monolit dostrzegam i że z tymi spostrzeżeniami nie
jestem sama ,bo myślałam, że tylko ja to widzę ….;-)
Na brzegu ławki usiadłam i nie płakałam. Trzy tygodnie w
Polsce, najdłużej od mojego wyjazdu do Belgii dziesięć lat temu, zostawiły
trochę przestrzeni na zatrzymywanie się w różnych kątach Warszawy bez celu.
Pędzący czas, miał wreszcie czas. Zwalniał na chwilę, ukazując wspomnienia
(ścieżki, ulice, perony, rozmowy) w blasku słońca. Na tej ławce, więc, siedzę.
Obserwuje mnie plac zabaw.
Myślę sobie, trawiąc protesty i wszystkie spotkania i plany
- co się z Tobą stało Polsko? Chciałabym nad Tobą płakać, ale nie mogę. Za
tamtą Tobą też nie tęsknię.
Zawsze byłaś dla mnie: obrażona, trudna, zakompleksiona,
podcinająca skrzydła, hermetyczna, oceniająca, patronizująca, dyscyplinująca.
Teraz jeszcze będziesz może autorytarna. Zawsze mówiłaś językiem arogancji, a
nie pewności siebie, „szaleństwa”, a nie kreatywności, wścibstwa, a nie
ciekawości świata. Chciałaś się od nowa zdefiniować, a kończyłaś w tych samych
schematach pomalowanych inaczej.
Tylko Ty, Polsko, umiesz walczyć o równość mieczem
patriarchatu. O partycypację - pionowymi strukturami. O wrażliwość społeczną -
dyskryminacją, o innowację - kontrolą, a o świadomość - milczeniem. Tylko Ty
walczysz o przyszłość - przeszłością. Jesteś bezsprzeczną ekspertką w tej
dziedzinie.
Pamiętam, jak Cię było zostawiać. To tak, jakby w dusznym
pokoju otworzyć okna na oścież. A potem obserwować pękające i kruszące się
ściany. Ściany - bycia kobietą, młodą, bycia blondynką, przyszłą matką. Bycia
wiekiem, płcią, rzadko dojrzałością czy doświadczeniem.
Kruszyły się ściany i wybory, które nie były realne ani
konieczne - bycia albo tancerką, albo intelektualistką. Albo poważną, albo
zabawną. Albo miłą, albo agresywną. Albo stabilną i integralną, albo tylko
emocjonalną. Zawsze jakąś kategorią, schematem. Jednym wymiarem. Tylko jednym.
Monolitem w wersji prawej albo lewej. Nie powiedziałaś mi nigdy, że można być
wszystkim. Zawsze kazałaś wybierać, przyklejać sobie metki. Rezygnować z czegoś
i redukować.
Plac zabaw słucha mnie. Wychowuje dorastających ludzi. Na
tych huśtawkach nauczą się pierwszych definicji, zależności, może też ścian.
Czy tu można otworzyć okno? Zastanawiamy się.
Obserwuję siebie, i moją głową pełną uprzedzeń, żalu, który
chowam, ukrywam i po cichu dekonstruuję. Inaczej zderza się to ze znamionami
traumy młodej dziewczyny uwiązanej oczekiwaniami, kontekstami, narracjami,
słowami, znaczeniami.
„Proszę mnie w nic nie zamykać”. Dźwięczy mi w głowie. Oj,
ja wiem. To jest klaustrofobia level hard.
Ale co zrobić? Pytam ślizgawek i piaskownic. Z tej złości
miałam nadzieję, Polsko, że samo Ci przejdzie. Nie przeszło Ci, a ściany
wybudować chcesz jeszcze wyższe.
I siedzimy sobie teraz tu razem. Spokojnie. Rozmawiamy
szczerze. Bo emocje nie muszą być niespokojne, jak nie wiesz, to już wiesz. Ty
i Ja konfrontujemy się. Rozumiemy, że ani ja nie mogę uciekać już, a Ty musisz
mi dać jakieś miejsce w tej przestrzeni. Musisz albo sama wezmę. Teraz takie mamy
ultimatum.
Autor ; Katarzyna
Mortoń, politolożka, specjalistka ds. budowy potencjału społeczeństwa
obywatelskiego i mediów, przedsiębiorczyni, tancerka.
Gazeta Wyborcza Ultimatum dla Polski
Gazeta Wyborcza Ultimatum dla Polski